Co Warto Obejrzeć Filmy Seriale VOD Kino

Kiedyś DVD. Dziś VOD. Co poszło nie tak?

Filmowy Truposz: Koniec poprzedniego wieku i początek XXI wieku to była prawdziwa uczta dla kinomana-kolekcjonera. Przeogromna ilość dobrych jak i złych filmów dostępna na płytach DVD, które rzucały na kolana odchodzące w niepamięć kasety VHS. Wypożyczalnie płyt DVD wchodziły w miejsce wypożyczalni kaset. Najpierw jako nowość, zaskakując ceną, jakby eksperyment właścicieli saloników, czy to się przyjmie, czy ludzie zaczną wypożyczać. Zaczęli. Zaczęli też kupować. Masowa produkcja, szeroka dystrybucja sprawiły, że ceny filmów na DVD ustaliły się na dość akceptowanym poziomie. Owszem, jeszcze jakieś czas premiery na DVD kosztowały dwa razy więcej niż ten sam film po kilku miesiącach. Ale nie można było narzekać… Ale cofnijmy się trochę w czasie…

Wspomnienia dziadersa…

Retrospekcja. Dawno, dawno temu w Nowej Hucie, działały między innymi takie kina jak Świt i Światowid. Wielkie gmachy z niewygodnymi fotelami. Za moich czasów zakurzone i pachnące stęchlizną. Ale nie było to ważne. Ważny dla młodego człowieka był ten wielki ekran na którym pokazywano filmy. Zdarzało się więc czasem nawet tak, że wychodziłem z jednego seansu, aby obejść budynek, i wchodziłem na kolejny. Nie pamiętam, czy było tanio, czy drogo. Z punktu widzenia nastolatka z kieszonkowym to było raczej drogo.

Niebawem masowo pojawiła się alternatywa. Kaseta VHS. Źródła były różne. Ale co to był za przełom. Siedzisz w chacie, przed telewizorem kineskopowym o oszałamiającej wielkości 20 cali. Kolory jak żyleta, bo to był akurat Sony Trynitron z walca cięty. Oglądasz film jak w kinie.

Owszem, inna opcja było oglądanie filmów na 14 calowym telewizorku. Gdzie obraz niewiele już miejsca na ekranie zajmował. Młodszym wytłumaczę – film juz 16:9 lub wręcz panoramiczny kinowy wciśnięty w ekran 4:3. U góry i u dołu czarne pasy. Lub… sylwetki ludzi zniekształcone, przez brak zachowania proporcji. Ale i tak człowiek chłonął film za filmem.

A potem szał – legalne lub „legalne” ale wypożyczalnie. Już nie trzeba było jeździć na giełdę i wymieniać się kasetami. Można za to było iść, zapłacić, pożyczyć, obejrzeć. I trzeba się było śpieszyć z oddaniem – bo to jak doba hotelowa liczone było. I należało przewinąć kasetę na początek po obejrzeniu filmu.

Świat się zmieniał…

Kasety VHS zaczęły być wypierane przez DVD. To był wielki skok jakościowy. Kaseta VHS analogowa miała obraz jaki miała. Im bardziej zużyta, tym słabszy. Kolejna kopia z kolejnej kopii kopii była coraz mniej wyraźna. Zniszczona taśma, wielokrotnie używana, czasem pogięta dawała artefakty. Czasem falował obraz, czasem dźwięk dziwnie brzmiał. Cyfrowa technika zaradziła tym problemom. Binarnie zapisywany obraz był nie dość, że dużo lepszej jakości, to nie psuł się z czasem.

W moim życiu kinomana to przeskok z analogowych nośników obrazu do cyfrowych to był największy skok. Podobny, choć moim zdaniem mniejszy, to był skok z kaset magnetofonowych na płyty CD.

Lepiej i głośniej…

W kinach powoli następuje rewolucja. Fotele są wygodniejsze i nie trącą już myszką. Obraz lepszy. Dźwięk wyśmienity (choć czasem aż za głośny). Jeżdżę do i z pracy a po trasie mam kina. Duże Kino Kijów, małe studyjne Kino Mikro. Dalej koło siebie mam Świt i Światowid. Jak wchodzi hit „must see” na dużym ekranie to wybieram Kijów. Zwłaszcza na weekendowe poranki, w upalne dni, siadam w pustej klimatyzowanej sali o oglądam. A w upalne lub burzowe wieczory skupiam się na niszowych produkcjach w kinie Mikro.

Powstają tez kina, jakich wcześniej nie było. Multikino – po co komu tyle sal kinowych w jednym miejscu? Małe, dużo. Ciągle puste. Przynajmniej wtedy, kiedy ja je odwiedzam. Mogę sobie pozwolić na seanse w czwartki lub piątki, „poranki” na zapoznanie się z premierą. Potem mogę spokojnie wrócić i opisać swoje wrażenia na blogu Truposz.com (którego nazwa wywodzi się nota bene od filmu Truposz). Nie było wtedy jeszcze Facebooka. Ludzie czytali blogi, dyskutowali w komentarzach lub w Usenecie. Zwykle raczej to drugie.

To był fajny czas…

Cyfrowa era…

DVD staje się coraz bardziej popularne i dostępne. Nie zastępuje kina, ale jest doskonałym uzupełnieniem.

Nie raz, nie dwa zdarzało mi się kupić film na DVD po tym jak go obejrzałem w kinie. A gdy ceny DVD w sklepach spadły do akceptowalnego poziomu, to niemal każdy film, który w kinie mi się bardzo spodobał, to po jakimś czasie kupowałem na DVD aby obejrzeć ponownie.

Kolekcja się rozrasta.

Dostępność tytułów na DVD rośnie. Pojawiają się markety jak Saturn czy MediaMarkt. A czasy sa jeszcze na tyle zamierzchłe, że każda niedziela była handlowa.

Po niedzielnym spacerze można więc wdepnąć do sklepu, kupić 1 lub 2 filmy na wieczór…

To był fajny czas…

Czasy się zmieniają…

Po DVD przyszłedł czas na Blu-Ray, który wygrał z HD-DVD lepszymi zabezpieczeniami treści audiowizualnych. I tylko tym, bo reszta w tym BD jest gorsza.

Oczywiście obraz wyższej jakości kusił. Ale… Nie stała się rewolucja. Ludzie masowo nie zmienili DVD na Blu-Ray.

Jest tego kilka powodów.

Po pierwsze odtwarzacze były koszmarnie drogie. Pamiętam, że jednym z najtańszych odtwarzaczy kiedyś była… konsola Playstation 3. W przeciwieństwo do XBOX-a zastosowano w niej napęd Blu-Ray. Ale konsola jest dla graczy. A i też mało nie kosztowała…

Po drugie – ceny filmów były koszmarne. Co gorsza, po okresie „podatku od nowości” te ceny nie zaczęły spadać. Dalej za cenę filmu na Blu-Ray można było kupić 2-3 filmy na DVD.

Po trzecie – przeskok technologiczny nie był aż tak oszałamiający jak zmiana VHS na DVD. Blue-Ray to było po prostu „lepsze DVD”. Bo obraz jakości HD (obecnie nawet 4K).

Blu-Ray to hobby dla majętnych…

Audiofile są mała grupa ludzi, którzy wielką uwagę zwracają na każdy aspekt związany z dźwiękiem. Oni chcą, mogą i stać ich wydawać spora kasę na muzyka. Podobnie z Blue-Ray – może nie aż tak, ale podobnie – filmy BD stały się atrakcyjne „dla elit”. Trzeba mieć dobrej jakości kino domowe i wyłożyć na film grube monety. Wtedy ma to sens. Ale kosztuje.

Ale dla reszty „pospólstwa” Blu-Ray nie okazał się atrakcyjny. Za drogie filmy. Za drogie sprzęty. Za mała różnica w jakości między tanim DVD a drogim BD.

Zwłaszcza, że…

Internet i VOD

Szerokopasmowy Internet sprawił, że zaczęły pojawiać się pierwsze VOD-y. Obietnica idealnego cyfrowego świata dla kinomana hobbysty. Wszystkie tytuły dostępne od ręki na żądanie. Oczywiście na początku drogo, bo trzeba zapłacić „podatek od nowości”. Ale za parę lat… Paaaanie, za parę lat to będzie darmo, wszystko i dla każdego…

.

.

tutaj jeszcze trochę dopiszę, później…

.

.

Niby wszystko jest, ale jak człowiek szuka filmu…

Tyle teraz tych usług abonamentowych filmowych VOD, a jak człowiek wpadnie na pomysł obejrzenia czegoś konkretnego, starego, to bieda z nędzą. Dobrze, że choć są takie serwisy jak Upflix, gdzie można sprawdzić informacje o (nie)dostępności filmu i dowiedzieć się w której usłudze jest…

.

Istota (Splice, 2009)

Zachciało mi się sprawdzić film Istota (Splice, 2009) – bo jakoś tak meandry umysłu po obejrzeniu Archiwum pokierowały. Na większości – nie ma. Tam gdzie kiedyś było – już nie ma. Zostaje jedna pozycja… Szału nie ma, ale przynajmniej gdzieś jest… https://upflix.pl/film/informacje/splice-2009

.

Niezniszczalny (Unbreakable, 2000)

No dobrze, to może sprawdzimy film Niezniszczalny (Unbreakable, 2000), po tym jak w filmie Split (2016) pojawiło się pewne nawiązanie do tego filmu sprzed 2 dekad. Sytuacja niemal podobna. Owszem, dostępność w kilku miejscach. Szału nie ma, film gdzieś jest. https://upflix.pl/film/informacje/unbreakable-2000

Zobacz także:

.