W małej wsi, pośród gęstych lasów i lśniących jezior, żyła młoda dziewka imieniem Milena. Była piękna jak zorza o poranku, z włosami złotymi niby pszenica i oczami błękitnymi jak niebo w letni dzień. W sercu nosiła radość i nadzieję, a dni spędzała w trudzie i szczęściu. Rankiem zbierała zioła, nucąc pieśni, wieczorami zasiadała przy ognisku, gdzie jej głos unosił się w powietrzu, koił dusze i radował serca. Wieś tętniła życiem, a ludzie czcili dawnych bogów – Peruna, Mokoszę i Swaroga – w rytmie pór roku i pradawnych obrzędów.
Wiosna była jej czasem, gdy lasy pachniały kwiatami, a ptaki śpiewały pieśń życia. Milena wędrowała ścieżkami, wsłuchując się w szum liści i plusk wody. Marzyła o miłości, choć serce jej pozostawało wolne, lekkie jak wiatr. Święto Kupały zbliżało się wielkimi krokami, niosąc obietnicę tańców i radości. Życie płynęło w harmonii z naturą, a Milena czuła się jej cząstką, złączoną z ziemią i niebem.
Pewnego wieczoru, gdy księżyc rozświetlił niebo swą pełnią, Milena ruszyła do lasu po zioła na święto. Szła cicho, z pieśnią na ustach, a kroki jej były lekkie jak tchnienie wiatru. Nad brzegiem jeziora ujrzała postać – niewiastę o urodzie tak wielkiej, że dech zapierała. Skóra jej lśniła w blasku księżyca, włosy czarne falowały jak woda, a oczy głębokie były niby noc bez gwiazd. Milena przystanęła, oczarowana.
– Kim jesteś, piękna pani? – spytała cicho, zbliżając się ostrożnie.
Niewiasta uśmiechnęła się tajemniczo, a jej wzrok przeszył Milenę na wskroś.
– Jam Boginka, duch lasu i jeziora. Czekałam na ciebie, Mileno – odrzekła, a głos jej brzmiał jak szelest liści.
Milena zadrżała, lecz nie strach ją ogarnął, a dziwne, gorące uczucie. Boginka powstała, a ruchy jej były płynne, jakby unosiła się nad ziemią. Dotknęła dłoni Mileny, a chłód jej skóry zmieszał się z żarem, który wzbudziła w sercu dziewczyny.
– Chodź ze mną – szepnęła Boginka. – Pokażę ci tajemnice, o jakich śmiertelni nie śnią.
Milena, choć wiedziała, że ostrożność nakazuje odmówić, nie mogła oprzeć się urokowi. Ruszyła za duchem w głąb lasu, gdzie drzewa zdawały się szeptać zaklęcia, a powietrze pachniało dzikością. Dotarły na polanę, gdzie płonęło ognisko, a świetliki tańczyły w powietrzu, tworząc aurę magii.
Tam Boginka zatrzymała się i spojrzała na Milenę z uśmiechem, od którego serce biło szybciej.
– W tym świętym miejscu mogę dać ci moc i wiedzę – rzekła. – Lecz musisz mi zawierzyć.
Milena skinęła głową, niezdolna oderwać oczu od pięknej istoty. Boginka zaintonowała pieśń, cichą i hipnotyczną, a jej głos splatał się z wiatrem. Ciepło ogarnęło ciało Mileny, zmysły jej wyostrzyły się, a świat wokół stał się żywszy. Boginka zbliżyła się, jej dłonie musnęły twarz dziewczyny, sunąc po policzkach, szyi, ramionach.
– Jesteś piękna, Mileno, jak kwiat w blasku księżyca – szepnęła.

Milena zamknęła oczy, poddając się chwili. Boginka przyciągnęła ją bliżej, a ich usta złączyły się w pocałunku słodkim i głębokim, jak woda po długiej suszy. Pożądanie, dotąd Milenie nieznane, rozlało się po jej ciele. Las ożył wokół nich – szum drzew i plusk jeziora stały się muzyką ich bliskości. Boginka zrzuciła szaty, ukazując ciało doskonałe, a Milena, oczarowana, uczyniła to samo. Ich dłonie splatały się w tańcu, a każdy dotyk był zaklęciem, które wiązało je mocniej.
Milena czuła, jak magia przepływa przez nią, jak umysł otwiera się na nowe. Boginka szeptała jej zaklęcia, obiecywała piękno i potęgę. W tamtej chwili Milena wierzyła, że odnalazła miłość, że Boginka jest jej losem.
Lecz czas przyniósł zmiany. Po nocach z Boginką Milena budziła się zmęczona, a sny jej wypełniały mroczne obrazy – tonęła w jeziorze, cienie wyciągały ku niej ręce. W wiosce działy się cuda złe: zwierzęta ginęły, ludzie szeptali o klątwie. Milena chciała wierzyć, że to przypadek, lecz niepokój rósł w jej duszy.

Pewnego dnia spotkała starą wiedźmę z krańca wsi. Starucha spojrzała na nią z troską.
– Strzeż się, dziewko – rzekła. – Boginki zwodzą. Dają rozkosz, lecz odbierają duszę.
Słowa te zapadły Milenie w serce, lecz miłość i pożądanie były silniejsze. Wróciła do Boginki, lecz tym razem jej dotyk wydał się zimniejszy, spojrzenie mniej ciepłe. Milena pytała, lecz odpowiedzi nie dostała – tylko pieszczoty i szepty. Aż pewnej nocy sen ukazał prawdę: Boginka była duchem niewiasty, co utonęła w jeziorze, a jej zgorzkniała dusza żywiła się życiem młodych. Milena obudziła się z krzykiem, wiedząc, że śmierć jest blisko.
Postanowiła walczyć. Poszła do wiedźmy po radę. Starucha dała jej amulet z bursztynu i zaklęcie ochronne. Milena wróciła na polanę, gdzie Boginka czekała z uśmiechem.
– Nie możesz mnie opuścić – syknęła Boginka, lecz Milena wyjęła amulet i zaczęła recytować słowa mocy. Duch zbladł, jego postać rozmyła się w wietrze.
– Jesteś moja! – krzyknęła Boginka, lecz głos jej zgasł. Milena dokończyła zaklęcie, a duch zniknął, pozostawiając ciszę.
Wolna, lecz naznaczona, Milena wróciła do wsi. Straciła niewinność i radość, zyskała mądrość. Jej historia stała się przestrogą: piękno i magia zwodzą, a siła tkwi w wierności sobie i naturze. Nie wszystko, co lśni, jest dobrem – w świecie, gdzie sen miesza się z jawą, tylko serce i rozum chronią przed zgubą.

.
.