Bloody V4M Mouse

Myszka Gamingowa Bloody V4M Unboxing

Pierwsze wrażenia i rozpakowywanie myszki gamingowej Bloody V4M. W sumie to już drugie wrażenie, bo to druga taka sama myszka w użyciu. Pierwsza się dawno temu jakoś zepsuła – czy ja ja zepsułęm – ciężko mi sobie przypomnieć. Potem była inna myszka, której popsuło się kółko. Więc wyjąłem zapasową myszkę z szuflady – i to znów Bloody V4M.

Jest kilka rzeczy, które mi się podobają w V4M i dlatego miałem schowaną w szufladzie jedną zapasową na „czarną godzinę”. Po pierwsze marka Bloody nie jest u nas jakoś bardzo popularna, a co za tym idzie – ceny sa niskie/umiarkowane. Po drugie stylistyka jest fajna – choć zależy co kto lubi. Bloody V4M nie błyszczy się i nie świeci niczym RGB LED Dyskoteka. Ma stonowane podświetlenie w kolorze czerwonym (domyślnie). Zmiana DPI zmienia kolor podświetlenia rolki.

Myszka wygląda trochę jak „twarz transformersa” – pewnie takie było założenie.

Plastik, z którego jest wykonany, a właściwie góra, która się trzyma jest miła, gumowa, antypoślizgowa. A jednocześnie nie rysuje się przy byle myźnięciu czymś twardszym.

Matowy czarny i głęboka czerwień podświetlenia wyglądają bardzo atrakcyjnie dla oka.

Kabel USB w tekstylnym oplocie czarno-czerwonym z czerwoną wtyczką USB dopełnia całości. Warto dopisać, że kabel jest elastyczny i raczej dłuższy niż krótszy.

W prezencie do Bloody zwykle dostajemy jedną czy dwie naklejki Bloody 😉 Fajna rzecz.

Do myszki możemy pobrać bezpłatne oprogramowania. Ale jest haczyk – niektóre „gamingowe opcje” możemy odblokować płacąc. Pro graczom to nie będzie przeszkadzać. Mnie tez nie przeszkadza, bo nie używam.

Podsumowując – bardzo fajna i wygodna myszka dla człowieka, który lewa ręką uzywa myszek do pracy i do grania.

Myszka Gamingowa Bloody V4M Unboxing

Bloody V4M Mouse

Zobacz także:

Dodaj komentarz